Mroźne keszowanie w Poznaniu, które po opadach śniegu okazało się wyjątkowo kiepskim pomysłem.
Połączenie warunków z tłumem ludzi sprawiło, że większość keszy w okolicy trzeba było odpuścić, ale parę położonych bardziej na uboczu w międzyczasie do robienia laba udało się znaleźć.
Takiego maleństwa to jeszcze nie spotkałem :o. Swoją pieczątkę wyrabiałem z myślą o mikrusach, a tu nawet cała się nie zmieściła.
Mroźne keszowanie w Poznaniu, które po opadach śniegu okazało się wyjątkowo kiepskim pomysłem.
Ze znalezieniem keszyka większych problemów nie było - wszystko na miejscu. Gorzej będzie ze znalezieniem kompletu literek, bo kesze na Ć czy Ó to już prawdziwy hardcore... No nic, keszyk wędruje sobie na listę poznańskich challengy, które czekają na spełnienie warunków, może kiedyś się uda.
Mroźne keszowanie w Poznaniu, które po opadach śniegu okazało się wyjątkowo kiepskim pomysłem.
Dobrze, że w zasięgu jednodniowych wypadów jest ten Poznań to człowiek ma okazję jakieś kesze wyzwaniowe zaliczyć, bo u nas w lubuskim to bida straszna w tym temacie (zresztą sam planuję coś tam puścić, ale ciągle odkładam to na później). Szkoda tylko, że połowy z nich nie spełniam i nie wiem czy kiedyś spełnię :P. Tu na szczęście zadanie banalne, więc problemu nie było, a keszyk ukryty nie dość, że na uboczu to jeszcze w bardzo przyjazny sposób.
Mroźne keszowanie w Poznaniu, które po opadach śniegu okazało się wyjątkowo kiepskim pomysłem. Znaleziona reaktywacja poprzedników. W terenie, gdy nie ma czasu na czytanie opisów, człowiek zastanawia się czemu właśnie tutaj jest kesz. W domu, po uzupełnieniu wiedzy wszystko staje się jasne. Świetna historia, uwielbiam takie smaczki z przeszłości, o których dziś mało kto już pamięta i o których bez OC nigdy bym się nie dowiedział.
marass1111 dzięki za kesza.
Mroźne keszowanie w Poznaniu, które po opadach śniegu okazało się wyjątkowo kiepskim pomysłem. Jeden z nielicznych poznańskich quizów, który udało się kiedyś rozwiązać. Na szczęście niektóre wyimki da się znaleźć nawet przy kiepskiej znajomości danego miasta ;). Keszyk jak na wyimek wyjątkowo sympatyczny. Szkoda, że autorka już się z nami nie bawi...
Molly1 (iwmali) dzięki za kesza.
Mroźne keszowanie w Poznaniu, które po opadach śniegu okazało się wyjątkowo kiepskim pomysłem. Maskowanie z tych klasycznych i lubianych, acz tu wykonane odrobinę inaczej. Miejsce niby sprzyja poszukiwaniom, ale człowiek jakoś tak dziwnie wygląda jak wychodzi zza tego samochodu ;)
RoDaJJ dzięki za kesza.
Mroźne keszowanie w Poznaniu, które po opadach śniegu okazało się wyjątkowo kiepskim pomysłem. Na początku skupiłem się na innych elementach otoczenia, dopiero po zauważeniu czegoś innego przeniosłem swe poszukiwania na właściwy obszar i wtedy już szybko udało się wypatrzeć co trzeba. Fajne, proste i bezczelne ukrycie. A mural z kategorii "co autor miał na myśli?"
RoDaJJ dzięki za kesza.
Mroźne keszowanie w Poznaniu, które po opadach śniegu okazało się wyjątkowo kiepskim pomysłem. Szybko i sprawnie :P, czyli miłe złego początki. Już tu kiedyś byłem przy okazji pobliskiego kesza - strasznie szkoda marnowanego potencjału tych wszystkich zabytkowych budynków zajezdni, smutny widok. Maskowanie, jak to u autorów, fajnie wtapiające się w otoczenie, o dziwo udało się je wypatrzeć zaskakująco szybko.
RoDaJJ dzięki za kesza.
Keszyk wciąż żyje w OC, więc synchro z drugim systemem:
Dzięki dwóm dniom wolnego trafił się nieco dłuższy weekend, więc w jedyny dzień z całkiem fajną pogodą trzeba było się wreszcie ruszyć na jakieś rowerowe keszowanie - tym razem wybór padł na Nowy Tomyśl, a właściwe tereny wokół (bo same miasto zaliczyłem już pieszo).
Wyszedł rowerowy drive-in, nawet schodzić z roweru nie trzeba było ;). Wiatrak z bliska robi wrażenie. Tutaj, zważając na fakt, że i tak nie było szans zaliczyć ścieżkowego WIS-u (ale jak pojawia się serwisy brakujących i zarchiwizowanych keszy to chętnie wrócę dokończyć, bo to projekt idealny pod moje rowerowe keszowanie), padła decyzja o zmianie kierunku i obranie innego celu na ten stosunkowo krótki czas do zmroku - w końcu sprawność Regionu Kozła sama się nie zrobi...
Dzięki dwóm dniom wolnego trafił się nieco dłuższy weekend, więc w jedyny dzień z całkiem fajną pogodą trzeba było się wreszcie ruszyć na jakieś rowerowe keszowanie - tym razem wybór padł na Nowy Tomyśl, a właściwe tereny wokół (bo same miasto zaliczyłem już pieszo).
Te drzewa wyglądają fenomenalnie, czego niestety nie można powiedzieć o keszu, po którym znalazłem tylko skromne niedobitki
Mroźne keszowanie w Poznaniu, które po opadach śniegu okazało się wyjątkowo kiepskim pomysłem.
Połączenie warunków z tłumem ludzi sprawiło, że większość keszy w okolicy trzeba było odpuścić, ale parę położonych bardziej na uboczu w międzyczasie do robienia laba udało się znaleźć.
Takiego maleństwa to jeszcze nie spotkałem :o. Swoją pieczątkę wyrabiałem z myślą o mikrusach, a tu nawet cała się nie zmieściła.
Pidgor-Team dzięki za kesza.