Dziś pracowałem 100m stąd i ciężko było mie skusić się na drobną keszerską przerwę.
Zdecydowanie łatwiej zrobiło się kiedy wszedłem do właściwego pomieszczenia.
Kesz, a w zasadzie dziennik, w stanie jak po wyjęciu z rzeki. Nie próbowałem nawet pisać, bo tylko pocharatałbym kartkę.
Ciekawe miejsce. Zielenina już nieco chyli się ku zimie, ale nadal dzielnie stroszy pazury. Szczęśliwie ubrany byłem adekwatnie.
Dobra przerwa, wracam do roboty. Dziękówka.
Sam kiedyś miałem pomysł by założyć tu skrzynkę. U mnie jednak ten proces rzadko bywa spontaniczny i tak się zeszło, aż pojawiła się ta keszyna. Fajnie tu wrócić i pokłonić się tym którzy przedwcześnie zakończyli żywot w słusznej najwyższej sprawie.
Żołnierz idzie na front ;)